W odpowiedzi na https://qoto.org/@Amikke/107705649256271050

Tak czy inaczej po pierwsze i najważniejsze: traktujecie blockchain jak zło najgorsze przez “tony CO₂ emitowanego do atmosfery”.

Nie tylko. Traktujemy też blockchain jako technologię, którą wciska się ludziom twierdząc, że rozwiązuje problemy, których albo de facto nie rozwiązuje, albo które już od dawna są rozwiązane (np. za pomocą kryptografii asymetrycznej).

Jak pewnie Ci wiadomo, te tony CO₂ są skutkiem robienia bezsensownej roboty na potrzeby Proof of Work, a pomijając PoW blockchain taki strasznie niewydajny nie jest. Łańcuchy takie jak Beacon (niedługo część Ethereum) czy Stellar używają innych sposobów utrudniania fałszerstw i “tony CO₂” zwyczajnie przestają być problemem.

Rozwinę, nikomu tak naprawdę nie podoba się PoW i z tego co mi wiadomo wszystkie godne uwagi łańcuchy albo pracują nad przejściem na coś innego (np. Proof of Stake, gdzie po prostu blokujesz określoną kwotę która może być Ci zabrana jeśli spróbujesz fałszerstwa) albo już przeszły / nigdy PoW nie używały.

Alternatywą jest Proof of Stake – system, w którym najbogatsi decydują o tym, które transakcje przechodzą, a które nie. Nie trzeba bogatej wyobraźni, aby zrozumieć, jakie problemy to powoduje.

Wracając do góry, w interesie sprzedawcy NFT jak i w interesie pośrednika jest backupowanie zawartości, z tego samego powodu z którego szewcowi opłaca się żeby naprawiony but nie rozpadł się od razu – reputacja.

Podmioty z zerową reputacją zbijają kokosy na wciskaniu ludziom NFT. Dodatkowo można utrzymywać reputację przez rok/dwa, a potem zawinąć się z pieniędzmi i wyjechać na Hawaje. NFT wbrew powszechnie powtarzanej opinii nie powstrzymują przed tego typu oszustwami.

Jednakże to jest tylko dodatkowa usługa żeby cały proces był płynniejszy – samo obrazkowe NFT porównywalne jest do obrazu z certyfikatem i kompletnie naturalne jest, że to właściciel dalej zapewnia temu obrazowi miejsce do bezpiecznego przechowywania.

Więc jaką przewagę ma NFT w porównaniu do certyfikatu podpisanego kryptograficznie przez sprzedawcę za pomocą tradycyjnej kryptografii asymetrycznej?

Blockchain zapewnia tylko jedno niezależne od żadnej instytucji źródło informacji o posiadaniu czegoś.

Nie jedno – jest wiele blockchainów. Który ma rację? Który odzwierciela faktyczną prawdę?

To jest rewolucyjne, bo przed blockchainem automatyczne sprawdzenie czegoś takiego byłoby praktycznie niemożliwe (...)

Od dawien dawna to jest możliwe za pomocą podpisów cyfrowych

lub wymagało integracji z API danego autorytetu, istnienia tego API (...)

niekoniecznie, zob. powyżej

zaufania do tego autorytetu…

Jak wprost wynika z Twojej wiadomości, przy NFT też musimy zaufać danemu podmiotowi (odnosząc się do Twoich wniosków dot. „reputacji”).

powtórz dla każdego możliwego autorytetu który mógłby mieć cokolwiek do powiedzenia w sprawie “x posiada y”, weź pod uwagę piekło które powstanie jeśli którekolwiek z tych autorytetów podadzą sprzeczne informacje i masz powierzchni mentalny obraz tego co blockchain omija i ile problemów rozwiązuje.

Na różnych blockchainach mogą znajdować się sprzeczne ze sobą informacje. Któremuś musisz „zaufać” – nie jest to więc system pozbawiony potrzeby zaufania. Dodatkowo nawet w ramach jednego blockchaina mogą postać forki i wtedy jest kilka wersji “prawdy” odnośnie tego, co znajduje się na blockchainie, a co nie. Taka sytuacja miała miejsce w przypadku Bitcoina. Zaznaczę, że same forki są znacznie bardziej prawdopodobne w systemach Proof of Stake.

Do tego dochodzi problem z prywatnością – jeżeli chcesz autoryzować się za pomocą blockchaina, to informacje o wszystkich serwisach, z których korzystasz (i wszystkich, z których kiedykolwiek korzystałeś), są publiczne. To jest raj dla reklamodawców i skryptów śledzących. Nie muszą wykradać Twoich danych – mają je wszystkie na blockchainie!

Słyszałeś o Monero?

Słyszałem – w temacie zdecentralizowanego autoryzowania się w serwisach online nie daje żadnej znanej mi przewagi nad np. istniejącym już i nieopartym o blockchain OpenID.

Ta sieć może znać użytkownika jako adres jego portfela i jako procesu logowania używać cyfrowego podpisu – żeby się zalogować muszę zaszyfrować podaną wiadomość moim kluczem prywatnym, co oznacza że odszyfrowanie moim kluczem publicznym zwraca oryginalną wiadomość i udowadnia że jestem posiadaczem portfela powiązanego z tym kluczem publicznym. Ten proces nie dodaje absolutnie nic do blockchaina i może być zapamiętany na niepublicznych serwerach tej sieci

Prawda? Niesłychane, jakie cudowne rzeczy można osiągnąć poprzez pomijanie blockchaina i używanie starej dobrej kryptografii asymetrycznej 👼

OpenID i Mozilla Persona wymagają postawienia całego własnego serwera lub zaufania do zewnętrznego serwera, a sama Persona jest martwym od lat zlepkiem hacków który miał na celu obejść problemy związane ze “zwykłą rejestracją poprzez adres email”. Porównywanie ich z cyfrowymi podpisami jest jak porównywanie konia z samochodem – sure, ten drugi jest droższy i emituje więcej CO₂, ale z czym do ludzi XD Szczególnie że jak wspomniałem wyżej z tym CO₂ to tak nie do końca.

No to można skorzystać... z podpisów cyfrowych! Tak to robi np. Gemini i nie wykorzystuje do tego blockchaina. Zob https://gemini.circumlunar.space/docs/specification.html, punkt 4.3.

wiele rzeczy jest “możliwych” z obecną technologią, ale możliwych używając dzikich hacków, przekomplikowanych protokołów ułożonych jeden na drugim jak jakaś Jenga, itd

No tak, a NFT to przejrzysty, ustandaryzowany i jednoznaczny stos technologii ;)

Trzeci punkt jest wisienką na torcie, eliminując rozwiązania problemów które ze swojej natury wymagają jakiegoś zaufania, co poza blockchainem jakoś Ci nie przeszkadza. Nieładnie.

Nie przeszkadza mi wymaganie zaufania w klasycznych technologiach, bo klasyczne technologie nie są wciskane ludziom jako “zero-trust”, “self-verifying” itp itp.

Używając pierwszych 3 z tych 4 punktów połączonych z osobistą interpretacją warunków możesz swobodnie zestrzelić wiele faktycznych usprawnień możliwych dzięki blockchainowi, ale spróbuję i tak. Taką rzeczą jest współpraca pomiędzy różnymi grami/ekosystemami/autorytetami/whatever potrzebna do powstania prawdziwego metaverse. Blockchain i NFT umożliwiają proste tworzenie itemów przez jedną grę i używanie / trading w drugiej, używając wspólnie i bez konfliktów jednego łańcucha. Bez blockchaina sieć międzyserwisowych zależności i potencjalnych konfliktów wymagana do współpracy nawet paru gier bez oddawania całej mocy sprawczej jednemu centralnemu autorytetowi jest zwyczajnie zbyt skomplikowana, a próba decentralizacji tego autorytetu… wiesz co dalej xD

Jeżeli branża gier video byłaby otwarta na interoperacyjność, to już dawno poczyniła by kroki w jej kierunku używania dotychczasowych technologii. Nie daj sobie wmówić, że itemy kupione u Activision będą działały w grach Ubisoftu – w branży, która jest zafiksowana na punkcie „ekskluzywności”, nie ma miejsca na interoperacyjność.

Jakie potencjalną motywację mieliby np. twórcy gier AAA aby integrować się z blockchainem? Poza tym, aby brzmieć trendy i przyciągnąć inwestorów, aby lepiej wypaść w podsumowaniu kwartału?

Czy chcieliby np. sprzedawać jakieś itemy w grze, aby były wykorzystywane w innych grach? Po co? Po co w ich grach ma być coś, za co kasę otrzymał inny, konkurencyjny developer?

Powtarzam: interoperacyjność w grach video nie nastąpi za sprawą NFT. Jedyne, co jest w stanie do niej doprowadzić, to silniejsza presja ze strony graczy albo całkowita monopolizacja rynku gier wideo (Microsoft). NFT jak już będzie w to zamieszane, to „przy okazji”.

Na pewno są lepsze przykłady – po prostu to jest ten który znam najlepiej. NFT w ogóle są cudownym sposobem przeniesienia władzy nad posiadanymi wirtualnymi itemami z powrotem do posiadacza. Mam na przykład konto World of Tanks. Mam to konto od 9 lat i zebrałem na nim całkiem sporo czołgów. Co się stanie z moimi czołgami jeśli Wargaming, posiadacz WoTa, upadnie, zostanie skutecznie zaatakowane lub zdecyduje się dać mi bana z jakiegokolwiek powodu? Przestaną istnieć. Dalej, czy jakakolwiek inna gra może użyć informacji o posiadanych przeze mnie czołgach? Nope, nawet nie byłaby w stanie tych informacji uzyskać.

Takich problemów nie można rozwiązać po prostu pobierając plik z sejwem i importując go do innej gry? I ponownie, dlaczego inna gra miałaby pozwalać Ci na import tego, skoro tam są potencjalnie rzeczy oparte o wydatki (pieniężne lub czasowe) u ich konkurenta? Jak ma to się im opłacać?

To jak liczyć na to, że Lidl zacznie uznawać punkty z Karta Biedronka 🤦‍♂️

Teraz pomyślmy jak by to wyglądało, gdyby te czołgi były NFT. Wargaming upada? Nadal mam moje czołgi. Wargaming daje mi bana? Nadal mam moje czołgi. Ktoś tworzy grę w której można się bić czołgami i która akceptuje już posiadane czołgi w WoTcie lub War Thunderze żeby ci co je już tam uzyskali nie musieli na nie pracować od zera? Spoko, loguję się, mam moje czołgi.

I teraz zastanów się – czy Wargaming chciałby wdrażać rozwiązanie, które uniemożliwi mu banowanie graczy? Co im by to miało dać?

To jest nieporównywalne i demonstruje najważniejszą zaletę NFT – to naprawdę są Twoje dane, zarządzane przez Ciebie i na Twoich warunkach. Żadna ilość kombinowania z protokołami i współpracą międzyserwerową tego nie przebije.

Powodzenia w próbie przenoszenia danych z jednego blockchainu na inny

Każde narzędzie może być użyte w złym celu. Lubię mój młotek pomimo świadomości że ktoś mając do dyspozycji młotek mógłby mnie nim walnąć w głowę.

To prawda. Ale niektóre narzędzia mają wiele dobrych zastosowań (np. nóż, młotek), a niektóre w większości złe (np. broń masowego rażenia) i trzeba się nieźle nagimnastykować, aby znaleźć jakieś „dobre” rozwiązanie.

Zaznaczę, że wszelkie zyski w wydajności polegają na odchodzeniu od modelu blockchainowego i albo silnej centralizacji (jak np. IOTA), albo przybliżaniu rozwiązania do klasycznej kryptografii asymetrycznej, ale zostawianiu elementów blockchainu, aby inwestorzy mieli się na co ślinić.

Zwyczajnie nieprawda, proof-of-work odpowiada za miażdżącą większość niewydajności blockchainów na nim opartych. Poza zastępowaniem PoW są też techniki takie jak sharding (podział blockchainu na wiele mniejszych) czy statelessness (zapisywanie stanu łańcucha tak, żeby nie była potrzebna analiza całej jego historii).

Tak, tak, dokładnie tak – nie przechowywanie wszystkich transakcji, tylko poleganie na podpisach cyfrowych 😇.

Blockchain za parę lat będzie wyglądał zupełnie inaczej a pojebane koszty energetyczne mogą stać się przeszłością nawet i w tym roku – szybkość rozwoju całego tego rynku jest olbrzymia.

Pożyjemy, zobaczymy. Niestety najbardziej entuzjastyczne stwierdzenie dot. blockchaina, na jakie w porywach optymizmu jestem w stanie się zdobyć to “być, może, kiedyś, ale raczej nie”.